Szukaj Pokaż menu

Z fajerwerkami nie ma żartów

153 420  
433   65  
Powoli zbliża się Sylwester, ludzie zaczynają już myśleć o balach i obowiązkowych fajerwerkach. Niech ta historia będzie przestrogą, że z pirotechniką nie ma żartów, a nawet prosty fajerwerk może być przyczyną tragedii.

UWAGA! Drastyczne zdjęcia "medyczne". Nie oglądać przy jedzeniu i gdy masz słaby żołądek .

Faktopedia, czyli taka fajniejsza Wikipedia - LXXVII

132 399  
756   35  
W tym odcinku między innymi kozy rosnące na drzewach, potencjalna liczba światów podobnych do naszego w Drodze Mlecznej oraz świecące lody.

Czego nie wiesz o "Django Unchained"?

135 769  
585   18  
O tym, że Quentin Tarantino to artysta wielce utalentowany w serwowaniu nam krwistych porcji zacnego kina, wszyscy już od przeszło dwóch dekad wiemy. Mimo że ten szczególnie lubujący się w ambitnym kiczu reżyser nie należy do szczególnie płodnych filmowców, to każde z jego dzieł z miejsca znajduje oddanych fanów.

Ostatnie z celuloidowych dań przygotowanych przez maestro Quentina wyjątkowo przypadło nam do gustu, dlatego też dziś chcemy się z Wami podzielić kilkoma wygrzebanymi z odmętów sieci ciekawostkami na temat „Django Unchained”.

#1. To nie pierwszy western o Django

Tarantino zawsze chętnie szukał inspiracji w kinie klasy B sprzed lat. Nie inaczej było i tym razem. Imię czarnoskórego, wyzwolonego niewolnika poszukującego zemsty reżyser „Pulp Fiction” zaczerpnął ze spaghetti-westernu z 1966 roku pt. ... „Django”. Mimo że oba dzieła to dwie zupełnie różne produkcje, to istnieje jedno znaczące podobieństwo pomiędzy nimi - oba filmy uchodzą za wyjątkowo brutalne. Western sprzed niemalże pół wieku uznano wówczas za jedno z najkrwawszych dzieł włoskiej kinematografii i został on równie bezlitośnie pocięty przez cenzorskie nożyce.

Film spotkał się jednak z tak ciepłym przyjęciem, że powstały dziesiątki włoskojęzycznych westernów ze słowem „Django” w tytule (z czego tylko jeden jest oficjalnym sequelem).
Franco Nero - odtwórca roli oryginalnego Django pojawił się gościnnie w filmie Tarantino.


#2. DiCaprio złoczyńcą!

Tarantinowski romans z Dzikim Zachodem dał pole do popisu dla kilku znakomitych aktorów. Szczególne wrażenie zrobił Samuel „Nienawidzę Czarnuchów” L. Jackson oraz Leonardo DiCaprio, który po raz pierwszy w swojej karierze wcielił się w postać złą do szpiku kości. Dodatkowo po 16 latach kariery jego nazwisko nie widnieje na pierwszym miejscu listy płac filmu, w którym występuje. Cóż - w tym wypadku nawet Leonardowi trudno było konkurować ze zdobywcami Oskarów - Jamiem Foxxem i Christopherem Waltzem.

#3. Prawdziwa krew na planie

Będąc przy DiCaprio - aktor bardzo wczuł się w rolę Calvina Candie i robił wszystko, aby jego bohater budził najprawdziwsze przerażenie wśród widzów. I trzeba przyznać, że wyszło mu to znakomicie. W jednej ze scen Candie uderza ręką w stół i rozbija kieliszek kalecząc sobie rękę. Tej sceny próżno by szukać w scenariuszu. DiCaprio naprawdę poharatał sobie dłoń i pomimo krwi, która obficie kapała z rany, aktor nawet na moment nie przerwał ujęcia. Dzięki temu jego postać nabrała jeszcze większych znamion szaleństwa. Po zakończeniu zdjęć gwiazdorowi założono szwy.


#4. Tarantino epizodycznie

Quentin Tarantino często lubi powierzać sobie epizodyczne role w filmach, które reżyseruje. Nie inaczej było w przypadku „Django”, chociaż tym razem jego obecność przed kamerą nie była planowana. Rola australijskiego górnika przeznaczona była dla wybranego aktora, ale reżyser ostatecznie z niego zrezygnował. Czasu było mało, a Tarantino nie chciał go dodatkowo tracić na szukanie zastępstwa, więc sam przyodział kapelusz i zszedł z reżyserskiego stołka. I w sumie to mógł jednak tego nie robić - jego epizod należy do dość kiepskich (w każdym razie - na tle reszty filmu).

#5. Jamie Foxx i jego koń

Koń, na którym jeździ Django jest w rzeczywistości koniem Jamiego Foxxa. Aktor dostał go na swoje urodziny parę lat temu i od tej pory dużo czasu spędza na jego grzbiecie. Rola w filmie Tarantino była świetną okazją do tego, aby Foxx mógł zaprezentować swoje zdolności przed kamerą.

#6. Wykład o frenologii

„To jest Ben.” - mówi Candie wyciągając z gustownej skrzyneczki ludzką czaszkę - Stary gość. Żył długo. I mam na myśli - kurewsko długo.” Po chwili właściciel Candielandu przecina tył czaszki piłą i prezentując trzy niewielkie wgłębienia w kości wygłasza wywód na temat zależności w budowie puszki mózgowej Afroamerykanów a ich uległością względem swoich białych „właścicieli”. Ten fragment również nie znalazł się w scenariuszu. DiCaprio namówił Tarantino do zawarcia w filmie wzmianki o frenologii.

Frenologia była pseudonaukową dziedziną, dość popularną w XIX wieku, która głosiła, że na podstawie kształtu czaszki można dość dokładnie określić psychiczne cechy osoby badanej: jej charakter, talenty i zdolności intelektualne. W praktyce nie tylko nie znaleziono żadnych naukowych dowodów na istnienie takiej zależności, ale i dzięki wielkim wysiłkom frenologów udało się jeszcze bardziej pogłębić rasowe stereotypy.


#7. Wściekły Spike Lee

Nie wszyscy podzielili zachwyt nad dziełem Tarantino. Jedną z osób bardzo ostro krytykujących „Django Unchained” jest sam Spike Lee - reżyser wyspecjalizowany w kręceniu „czarnych” filmów. Twórca „Malcolma X” uznał tę produkcję za wyjątkowo obraźliwą i bezczeszczącą pamięć o ofiarach niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych. Lee strzelił ostentacyjnego focha i kategorycznie odmówił obejrzenia bluźnierczego, jego zdaniem, westernu.

#8. Walki niewolników – prawda czy fałsz?

Reżyser, udzielając wywiadów, wielokrotnie podkreślał, że przed przystąpieniem do zdjęć skrupulatnie przestudiował historię i starał się w możliwie jak najdokładniejszy sposób poruszyć tematykę niewolnictwa. Nie do końca jednak należy mu ufać. W każdym razie na pewno nie w temacie walk mandingo, czyli pojedynków murzyńskich niewolników, w których zwycięzca jest tylko jeden - ten, który przeżyje. Według Davida Blighta - pracującego na uniwersytecie w Yale dyrektora Centrum Studiów nad Niewolnictwem, Tarantino błędnie uznał powieść opisującą zjawisko niewolniczych pojedynków pt. „Mandingo” za książkę historyczną. W rzeczywistości taki proceder nigdy nie miał miejsca i to wcale nie ze względu na szacunek dla przedstawicieli czarnej rasy, a raczej z ekonomicznych powodów - mówiąc ordynarnie - murzyn kosztował niemało i wyrzucaniem kasy w błoto byłoby skazywać go na śmierć w pojedynku.

Chociaż z drugiej strony istnieją źródła mówiące o tzw.„nigger fights” - walkach niewolników odbywających się w ramach corocznych festiwali urządzanych przez właścicieli bawełnianych plantacji. Pojedynkujący się nie mogli używać żadnej broni, a sama walka trwała aż do momentu, gdy jeden z „właścicieli”, widząc że jego zawodnik ledwo zipie, jej nie przerwał.



Źródła:1, 2, 3, 4, 5, 6
585
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Faktopedia, czyli taka fajniejsza Wikipedia - LXXVII
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Faktopedia – Wyjątkowe wkładki do butów
Przejdź do artykułu Najlepsze improwizacje w znanych filmach
Przejdź do artykułu Idioci są wśród nas IV
Przejdź do artykułu Filmy, które przewidziały przyszłość
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu Tajemniczy Keanu Reeves
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Miejsca, które trzeba zobaczyć przed śmiercią - studnie krasowe na Jukatanie
Przejdź do artykułu Największe poświęcenia do jakich zdolni byli aktorzy, którzy marzą o Oscarze

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą