Tych co lubią poczytać, zapraszamy na dziewiątą część historyjek z życia wziętych.
Krótka, lekko straszna, ale nie do końca piekielna przygoda z dresami.
Godziny późno wieczorne, wychodzę z psem na spacer. Po załatwieniu psich potrzeb, wracamy do mieszkania. Jakieś 300-400m od bloku podbija dwóch dresów. Pierwsza myśl - cholera, nie mam telefonu, nie mam portfela, nie skroją mnie, więc będzie wpie*dol. Po chwili myśl druga - przecież mam psa, ugryzie jednego, drugi ucieknie, więc chyba będę żył.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą