W dzisiejszym Wielopaku poruszymy temat tupotu małych stópek, przyjrzymy się przygodzie lotnika-kadeta oraz spróbujemy doradzić żonie, jak ma się ubrać...Pewien lotnik-kadet zabłądził i wylądował gdzieś w polu. Wezwał przez radio pomoc. Przylatuje instruktor, zerka - a samolot ucznia stoi na małym kawałeczku płaskiego terenu. Ambicja go wzięła; co to - młodzik usiadł, a ja, stary wyga, nie dam rady? Przyziemił z dużą prędkością, trach! - poszło podwozie. Wyskakuje z samolotu i z mordą na młodego:
- A ty czemu nie lądowałeś na tym większym polu obok?
- Lądowałem tam, tylko żeśmy z kołchoźnikami samolot przeciągnęli tutaj, żeby panu miejsce zrobić...
by Peppone* * * * *
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą