Prawdziwy fan kreskówek
Reszka
·
22 września 2009
297 803
739
59
Po czym można rozpoznać przechodzącego obok nas prawdziwego fana kreskówek Disneya? Po t-shircie z Kaczorem Donaldem? Po czapeczce z uszami Myszki Miki? Możliwe...Ale jeśli fan kreskówek ma również inną, równie silną pasję, to rozpoznanie go zajmie nam sekundę...
Koniec wakacji okazał się pechowy dla ponad 300 reniferów, których martwe ciała odkryto w południowej Norwegii.
Ponury widok poprzedzony scenami rodem z Biblii czekał na pracownika norweskiej agencji zajmującej się środowiskiem, który pod koniec sierpnia 2016 roku udał się na popularny wśród turystów i podróżników płaskowyż Hardangervidda. Na obszarze kilkuset metrów kwadratowych zastał porozściełane ciała martwych reniferów. Specjaliści twierdzą, że zwierzęta zmarły w wyniku uderzenia pioruna.
Władze mówią, że ładunek elektryczny, który na miejscu uśmiercił 318 reniferów oraz zmusił do uśpienia kolejnych 5 sztuk, musiał być potężny. Jednak nie był on bezpośrednią przyczyną śmierci zwierząt, które zmarły najprawdopodobniej na skutek zatrzymania akcji serca.
— Zupełnie jakby ktoś wyłączył im zasilanie – mówi starszy pracownik naukowy Olav Strand z Norweskiego Instytutu ds. Badań Środowiska (NIFU).
Intensywne opady deszczu, zmarznięta ziemia i budowa ciał reniferów przyczyniły się do tragicznego bilansu. W przeciwieństwie do wody lód nie przewodzi prądu, więc w normalnych warunkach energia elektryczna po uderzeniu pioruna zostałaby wchłonięta przez grunt. Z powodu zmarzniętej ziemi w tym przypadku nie mogła. Duża ilość nagromadzonej wody umożliwiła jeszcze rozchodzenie się energii elektrycznej. Dodatkowo budowa ciała reniferów i rozstaw nóg zwierząt pozwoliły energii na swobodne przemieszczanie się ładunku pomiędzy kolejnymi osobnikami w stadzie.
Uderzenia piorunów w stada zwierząt nie są niczym nowym. Zaledwie kilka dni po wydarzeniach w Norwegii piorun zabił prawie 20 krów w Teksasie, które schroniły się przed ulewą pod drzewem.
Trwogę budzi jednak skala norweskiego zdarzenia, które prawdopodobnie zostanie wpisane do Księgi rekordów Guinnessa. Jest ono tym bardziej wymowne, że wędrówki reniferów są w Norwegii wydarzeniem o randze narodowej, transmitowanym na żywo w telewizji.
Śmierć zwierząt nie pójdzie jednak na marne. Ich ciała przydadzą się w badaniach nad chorobą, która atakuje mózgi reniferów, łosi i jeleni w Norwegii.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą