Konkurencja łączy siły, aby walczyć z Netflixem - Filmoteka Joe Monstera
W dzisiejszym odcinku zobaczymy o czym będą nowi „Przyjaciele”, doczekamy się spin-offu „Ricka i Morty'ego” oraz przekonamy się, kto będzie głównym złym w prequelu „Wiedźmina”.
Super rzeczy znalezione przy użyciu wykrywacza metali
Ktoś coś zgubił, by znaleźć mógł ktoś, albo co ktoś zakopał, kto inny wykopie. I właśnie poniżej zdjęcia takich znalezisk wraz z krótkimi ich opisami.
Mobilne aplikacje mnożą się na potęgę. Wielu z nich nie sposób odmówić przydatności, ale niektóre każą się zastanowić, jaki właściwie cel przyświecał ich twórcom – i czy zawiódł sam pomysł, czy dopiero wykonanie.
Niektórzy twórcy w ogóle nie ukrywają faktu, że przyświeca im wyłącznie zysk. Większość stara się jednak zachować pozory, choćby oferując użytkownikom lepiej lub gorzej działające funkcje. Aplikacja "I am rich" stanowi pod tym względem ciekawy wyjątek, bo jej twórcy nawet nie udawali, że chcą zaoferować cokolwiek. Użytkownicy mieli ją kupić wyłącznie po to, by... pokazać, że ich stać. Absurd? Na wielu poziomach. Aplikacja trafiła do AppStore, została wyceniona na 999 dolarów, ale po upływie niecałej doby administratorzy sklepu usunęli ją. Już jednak pierwszego dnia znalazło się osiem osób, które ochoczo pozbyły się tysiąca zielonych.
Są takie aplikacje, które z pozoru mogą wydawać się dziwne – przynajmniej jeśli popatrzeć na nie z perspektywy może specyficznego, ale jednak w gruncie rzeczy bezpiecznego europejskiego kraju. Taką aplikacją jest
Fogo Cruzado, rzecz, bez której być może lepiej nie wychodzić z domu. Przynajmniej jeśli mieszka się w Rio de Janeiro czy Recife w Brazylii, które z bezpieczeństwa bynajmniej nie słyną. Wręcz przeciwnie – napady z użyciem broni czy gangsterskie porachunki są tu na porządku dziennym. Mobilna aplikacja gromadzi dane o tego typu przypadkach, osadza je na mapie, po czym informuje użytkowników, w jakich miejscach aktualnie lepiej się nie pojawiać. Przynajmniej jeśli komuś życie miłe.
Pająk w domu? To się zdarza – nawet w najbardziej zadbanych i wysoko położonych mieszkaniach. Taki już urok współdzielenia planety z najróżniejszymi organizmami. I choć zdecydowana większość zaglądających pod strzechy stawonogów człowiekowi żadnej krzywdy wyrządzić nie jest w stanie, to i tak bardzo często na widok gościa zamachujemy się kapciem. Brytyjscy naukowcy z
Society of Biology zasugerowali, by zamiast po kapeć sięgnąć po telefon – i napotkanemu pająkowi zrobić zdjęcie z pomocą aplikacji
Spider in da House. Pomaga ona – użytkownikom – zidentyfikować gościa, natomiast samym naukowcom – gromadzić dane na temat liczebności, częstości pojawiania się i wędrówek poszczególnych gatunków.
Zdarza się, że słyszymy gdzieś wpadającą w ucho piosenkę, do której bardzo chętnie wrócilibyśmy później, gdybyśmy tylko... znali jej tytuł i wykonawcę. Można próbować ustalić te informacje na podstawie zapamiętanego fragmentu tekstu albo... posłużyć się aplikacją. O tym, jak wiele osób preferuje tę drugą wersję, świadczy popularność aplikacji Shazam służącej właśnie do rozpoznawania utworów. Warto jednak wiedzieć, że pomysł ten pojawił się znacznie wcześniej niż mobilna aplikacja. Wcześniej... funkcjonował jako usługa głosowa. Wystarczyło zadzwonić pod numer 2580, odtworzyć 30 sekund tajemniczej piosenki, by po krótszej czy dłuższej chwili otrzymać jej tytuł... SMS-em.
Największą popularnością cieszą się aplikacje służące różnym formom rozrywki – to one sprzedają się najlepiej. Są jednak i takie, które przydają się do czegoś więcej, na przykład pomagają uniknąć niechcianego kontaktu ze zwierzętami... i nie, nie chodzi w tym przypadku o Janosika. Chodzi o WhaleALERT, aplikację przygotowaną z myślą o kapitanach statków, a służącą omijaniu wielorybów. Aplikacja informuje o przypadkach zauważenia wielorybów w pobliżu wejść do portów i sugeruje bezpieczną trasę. Jak skutecznie działa? Liczbę wypadków udało się dzięki WhaleALERT obniżyć o ponad 80%, a więc można zaryzykować stwierdzenie, że bardzo (!) skutecznie.
Jeśli miałbyś potrzebę zrobić komuś głupi numer, nowoczesna technologia bardzo chętnie ci to umożliwi. Wystarczy w tym celu udać się do Japonii i "zhackować" komuś łazienkę. I choć tzw. inteligentne domy to w tym momencie żadna nowość, to już sterowane aplikacją sedesy wydają się pewną osobliwością. Tym bardziej jeśli producent mobilnej aplikacji zapomni nieco ją dopracować. Taki przypadek spotkał użytkowników sedesów Inax Satis i oferowanej wraz z nimi aplikacji My Satis, pozwalającej za pomocą Bluetooth połączyć się z tronem, spuścić wodę czy uruchomić funkcję podmywania. Producent zadbał o bezpieczeństwo – do połączenia telefonu z sedesem potrzebny jest kod PIN. Z tym że... we wszystkich egzemplarzach jest ten sam, to ustawione na stałe (!) 0000. Absolutnie każdy może więc połączyć się z każdą toaletą w zasięgu BT. Więcej chyba wyjaśniać nie trzeba...
Football Manager to gra, o której słyszeli praktycznie wszyscy miłośnicy czy to piłki nożnej, czy po prostu komputerowej rozgrywki. Można w niej zostać trenerem wybranej drużyny piłkarskiej i... za to, że "Dudka na mundial nie wzięli" mieć pretensje wyłącznie do siebie. A gdyby tak koncept wirtualnych trenerów nieco rozszerzyć? Pomysł ten postanowiły zrealizować władze francuskiego klubu Avant Garde Caennaise. Drużyna teoretycznie ma własnego trenera, jednak decyzje w rzeczywistości podejmują fani – głosując za pośrednictwem United Managers App. To oni – a jest ich ponad 2 tys. – decydują o składzie, przeprowadzanych zmianach czy ustalają taktykę, oglądając na żywo transmisje z meczów i analizując mnóstwo danych. Co ciekawe, idea wydaje się sprawdzać całkiem nieźle...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą