Najdziksze newsy tygodnia – Święte kamienie, które od pokoleń czczono w jednej z wiosek, okazały się czymś innym
UBW
·
2 stycznia 2024
43 718
235
57
Z dzisiejszego odcinka dowiemy się, który były prezydent podobno brzydko
pachnie, zobaczymy, który prezydent zaczął przypominać zwykłego
człowieka i sprawdzimy, z jakimi problemami ludzie dzwonią na numer
alarmowy.
Dzisiaj:
- Producent szampana dla dzieci z Lidla odwalił niezły kawał Tomaszowi Kotowi
- Wyłoniono Króla Propagandy TVP. Nie uwierzycie, ile razy się wypowiadał
- Ministerstwo Rodziny opublikowało na Twitterze skandaliczny wpis w stronę Andrzeja Dudy
- Taylor Swift latała na randki odrzutowcem i nie uwierzycie, ile CO2 przez to wygenerowała
W sklepach, jak co roku przed sylwestrową nocą, zaczęło pojawiać się mnóstwo napojów musujących imitujących szampana. Nie inaczej było w przypadku sieci sklepów Lidl. Jednak było coś, co wyróżniało ten jeden dyskont, a na co szczególną uwagę zwrócili internauci.
Chodzi o napoje bezalkoholowe dla dzieci imitujące smak szampana. Nie byłoby w tym pewnie nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ten produkt promowany jest „Akademią Pana Kleksa” z Tomaszem Kotem w roli głównej, a więc i jego wizerunkiem.
Najdziwniejsze w całej tej historii jest jednak to, że... aktor o niczym nie wiedział, co zaznaczył w swoim
oświadczeniu:
TVP obecnie można podsumować w krótkich słowach: zmiany, zmiany i jeszcze raz zmiany. Dla jednych na lepsze, dla innych na gorsze. Do tej drugiej grupy z pewnością należy niejaki Adrian Stankowski, publicysta związany z Gazetą Polską i Telewizją Republika.
Wyliczono, że pojawiał się on w programach w roli „eksperta” aż 752 razy, udzielając 771 wypowiedzi:
Oczywiście pan dziennikarz za każdym razem chwalił rządy Prawa i Sprawiedliwości, a krytykował Donalda Tuska.
Jak widać, nowa władza nie jest wolna od dzbanów w swoich szeregach lub w szeregach dalszych pracowników. Najlepszym tego dowodem jest ostatni fikołek, jaki odwalił się na X (dawnym Twitterze). Na wpis Ministerstwa Kultury i Dziedzictw Narodowego dotyczący postawienia w stan likwidacji spółek TVP, PAP oraz Polskie Radio odpowiedziało Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z oficjalnego konta.
I może nie byłoby tutaj czego się czepiać, gdyby nie treść owego wpisu:
Pani minister Dziemianowicz-Bąk oczywiście wybieliła się, zrzucając winę na kogo innego. Upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu, obwiniając o to „wieloletniego pracownika”, a więc kogoś związanego z poprzednią władzą.
Co wolno wojewodzie... itd. Podobnie jest z ludźmi bogatymi. Dla nich jest latanie odrzutowcami po bułki, dla nas, maluczkich, jest jeżdżenie rowerem i zbiorkomem na drugi koniec miasta do pracy. Ale chyba nikogo to już nie dziwi. Dziwić może natomiast fakt, iż piosenkarka Taylor Swift w ostatnich miesiącach przez swoje miłosne loty wygenerowała całkiem sporo CO2.
Taylor Swift ma obecnie trasę koncertową po Ameryce Południowej, przez co nie może regularnie widywać się ze swoim nowym chłopakiem, futbolistą
Travisem Kelce. Musi więc latać do niego do Kansas City, co nie tylko kosztuje ją sporo pieniędzy – lata bowiem prywatnym odrzutowcem – ale również kosztuje całą planetę sporo CO2.
W krótkim czasie gwiazda wygenerowała bowiem w trakcie swoich lotów aż 138 ton dwutlenku węgla. Jeśli nic wam to nie mówi, to generalnie taką ilość w ciągu całego roku generuje 17 gospodarstw domowych.
Jako ciekawostkę podaje się, że aby zrównoważyć swój ślad węglowy, gwiazda musiałaby zasadzić 2200 drzew, a to i tak przyniosłoby efekt dopiero po 10 latach.
Wydawać by się mogło, że era „eksperymentów społecznych” przeprowadzanych przez youtuberów i influencerów to relikt przeszłości, z którym już nie musimy się szarpać. Niestety co jakiś czas temat powraca i kolejne osoby muszą mieć do czynienia z influencerami, którzy wystawiają ich cierpliwość na poważną próbę.
Coś podobnego przeprowadziła ostatnio influencerka Natalie Reynolds, która postanowiła pójść na siłownię niemal całkiem nago, pomalowana specjalną farbą, która miała imitować jej odzienie wierzchnie.
Zauważył to jeden z mężczyzn trenujących na siłowni i uprzejmie poprosił ją, aby opuściła obiekt, ponieważ jej strój nie jest zgodny z regulaminem. Kobieta i jej towarzysze oczywiście się z tym nie zgodzili i zaczęli się kłócić.
Nagranie pojawiło się w internecie, gdzie zdecydowana większość stanęła po stronie mężczyzny.
Naszej Natalie dość mocno się oberwało, a broniła się ona tylko tym, że był to „eksperyment społeczny”. Czyli innymi słowy „it was a prank bro”.
Natalie twierdzi również, że tamtego dnia miała na sobie sportowy biustonosz i dół od bikini, a farba imitowała tylko top i spodenki. Internauci jednak nie dali się ugłaskać.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą