Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Forum > Narzekalnia! > A dobra, mam kiepski dzień, to wrzucę o Kryśce, a co mi tam.
yanna
yanna - Superbojowniczka · 6 lat temu
Ostatnio pojawił się artykuł o dzielnicy z dostępem do dopalaczy i życiu tamże. Tak mnie natchnęło, żeby jeszcze dorzucić do kociołka. Przy okazji obecnych mrozów, kiedy jak co roku trąbi się o czujności co do śpiących/leżących ludzi na ulicach, wspominam sobie pewną żuliettę, którą najgorszy mróz nie chwyci, prędzej ja zginę marnie, a nie ona i jej pasożyty.
Żeby nie było, nie generalizuję. Nie opisuję tu problemu, ale pewną sytuację, która bardzo na mnie wpłynęła. Opowieść być może jest kontrowersyjna, ale absolutnie subiektywna i do wszystkich srających ogniem, którzy oskarżą mnie o brak człowieczeństwa, w obecnym czasie mrozów, mówię: Pobądźcie tylko dobę z taką osobą. Wtedy porozmawiamy.
Historia o Krystynie – imię niezmienione.
Tam gdzie pracowałam, pojawia się co jakiś czas pewna Krystyna. Prędzej powiedzieć, że się pojawia co dzień.
Krystyna pojawia się częściej w zimie niż w lecie, ale zawsze można liczyć na to, że jest gdzieś w pobliżu. Krystyna podobno swego czasu miała pracę i życie jak każdy inny obywatel naszego Kraju-Raju, ale trochę dała ostro w palnik w robocie, wylali na zbity pysk i Krystyna postanowiła zostać chlorem. Krystyna ma około sześćdziesiątki, ale wygląda na jakieś stoczynaście plus dziesięć, jest chuda jak patyk, gdyż waży jakieś 40 kilogramów. Outfit który ma na sobie zależy od tego, która grupa społeczna ją dorwie, umyje, przebierze i odwszawi. Czasem ma więc laczki z Caritasu, czasem płaszcz od MOPS’u, czasem jakaś dobra duszyczka podaruje parę gaci. Włosy ma zawsze krótkie, bo nie opłaca się leczyć wszawicy, łatwiej opitolić na łyso i nałożyć czapkę. Krystyna nosi zatem czapkę cały rok bez przerwy. Nie żeby
z ochrony przed zimnem i ochrony mózgoczaszki. Zanik mózgu ma alkoholowy już od dawna, więc nie ma co chronić. Tak- o nosi, bo jak sama mówi: „Chujowo wygląda taka łysa” Zębów nie ma już chyba wcale, nie zaglądałam, ale kontakt słowny jest z nią utrudniony. Zresztą nawet gdyby miała zęby, to i tak ma poalkoholowy zespół Wernickiego, zatem jak mówi encyklopedia, ma selektywne zaburzenia pamięci krótkoterminowej i następcze konfabulacje, strzyka więc śliną i bredzi trzy po trzy. Całkiem wyraźnie za to przeklina w moim kierunku, policji i ochrony, czasem próbuje kopnąć, albo opluć, ale zazwyczaj kończy się to epickim w jej wykonaniu orłem.
Krystyna podobno kiedyś miała pracę jako sprzątaczka
w urzędzie stanu cywilnego, córkę i mieszkanie, gdzie wyżej wymieniona córka obecnie mieszka. Córka podobno się deklaruje, ze może matkę wziąć do siebie, ale Krystyna stanowczo odmawia i za każdym razem, daje nogę. Nawet w trzaskający mróz. Woli sobie postać pod barem mlecznym, codziennie znajdzie się jakaś dobra dusza, co jej pierogi kupi albo krupnik. Bo bony żywnościowe, to zaraz jak je dostanie, to odsprzeda jakieś biednej emerytce i wyda na melinie na wódę. Krystyna kilka lat temu miała swego ukochanego, co z nim przesiadywała/mieszkała w śmietniku na osiedlu, racząc się dyktą i inszym podłym etanolem, ale ukochany w końcu kopnął w kalendarz, więc Krystyna musiała się stamtąd wyprowadzić. Po zmianie miejscówki Krystyna znalazła nowego gacha, sporo młodszego, ale równie śmierdzącego jak ona i notorycznie obitym ryjem, ponieważ gach co chwile w pijackim widzie wywraca się na pysk. Gach ma na imię Piotruś (imię nie zmienione), kuma co się do niego mówki i nie dyskutuje jak się go wyprasza. Krystyna za to, dyskutuje stale i zawsze są z nią problemy. Jej argumentem do dyskusji jest to, że jest bezdomna, nogi ją bolą, nie może wstać z ziemi, bo ją połamało, oraz że czeka na karetkę, a w ogóle to ona może tu być, bo jej pozwolili. Groźbami się nie przejmuje. Strażą miejską też nie, bo chłopaki rzadko ją podwożą na izbę, tylko wywalają za rogiem. Krystyna za to, boi się zwykłej ochrony, oraz policji, oraz odświeżacza w spraju. Ci pierwsi się nie pitolą w tańcu, wywożą ją poza miasto, (raz wracała z sąsiedniego miasta – 20 kilometrów), drudzy podobno wrzucają ją na dołek, gdzie jest zimno i nie ma łóżka, jedzenia też nie dają, rano wypuszczają, a odświeżaczem pracownicy budynku psikają tam gdzie stoi, a ona tego nie lubi. Policja też czasem śmieszkuje i ją wywozi gdzieś w las. Ale nie z Krystyną takie numery. Krystyna zawsze wraca.
Dzień Krystyny wygląda następująco. Rano, koło szóstej wyrzucają ją z klatki schodowej gdzie sypia ze swoim gachem. Idzie zatem pod market, aby uzbierać na browar za dwa złote, ale musi zdążyć przed ósmą, zanim pojawi się Administrator budynku, który ją wyrzuca z budynku. Następnie wraca do klatki, albo jak jest cieplej, to pędzi od razu pod bar mleczny. Następnie stoi. Albo kuca. Albo przysypia na stojąco jak koń. Czasem zje, czasem nie, ale nie dlatego, że nie ma, zawsze dostanie, tylko nie je bo nie chce. Wiele razy na moich oczach wyrzucała świeże bułki, no nie miała gdzie ich trzymać, a w kieszeni mieściła się tylko flaszka. Krystynę często przyłapujmy, jak rąbie banany i kiełbasę 19,90 za kilo, babcie co się jej zrzucają na jedzenie z litości, nie mają na takie delikatesy. Potem ze swym absztyfikantem lecą na melinę, aby walnąć grzdyla, albo dwa. Albo dwadzieścia dwa. Albo dwieście dwadzieścia dwa, zależy od tego ile użebrzą i ile im renty czy też emerytur zostanie. Potem już się chłodno robi, więc próbują się wbić z powrotem do budynku z marketem, mają taką miejscówkę w klatce schodowej, akuratna półeczka do przywiędnięcia i drzemki. Nigdy nie słyszałam żeby rozmawiali. Administrator według Krystyny to skurwysyn i ona przez niego ma zszargane nerwy, bo czasem złośliwie zostaje dłużej niż do 16 i ona nie może wejść do budynku, bo on się czai za winklem i ją wyrzuca za bety.
- Ty chuju, weź się za jakąś robotę! – wrzeszczy na niego Krystyna, pracownik miesiąca. Ale wychodzi, bo nie ma wyjścia. Paradoks.
Zatem Krystyna czasem z gachem, a czasem bez, przesiaduje w cieple, aż do zamknięcia, no chyba że tak śmierdzi, że przechodząc oczy pieką, więc wzywa się jakieś służby. Od Krystyny wali niemiłosiernie nie tylko dlatego, że myła ostatni raz pięć miesięcy temu, ale też dlatego, że nikt nie chce jej wpuścić do toalety i musi załatwiać się na zewnątrz. Czasem na mrozie. I żeby nie przeziębić sobie wiadomych części ciała, sika przez spodnie. Zresztą i tak przeważnie jest tak najebana, że nie kontroluje tego.
Krystyna jak ma dobre dni, nie będąc w cugu, to wieczorkiem jedzie do noclegowni, ale tylko wtedy kiedy jest trzeźwa. Pijanych nie wpuszczają. Zatem w noclegowni jest rzadko. W zeszłą zimę zniknęła na dłużej, pojawiła się na wiosnę dopiero, podobno trafiła do sióstr zakonnych, tak gadają. Wróciła czysta, bez wszawicy, ale świeże powietrze i pączki na drzewach wpłynęły na nią sentymentalnie, że musiała się znowu napić. Zresztą okazało się że ma do wypłaty kilka nieodebranych rent, więc aj waj! Lecimy z imprezą od rana do nocy, stykło nawet na rarytas, czyli wódkę ze sklepu.
W lato z gachem urządzili sobie gniazdko w opuszczonym polonezie truck’u, ale na jesieni miasto go usunęło, a poza tym zimno się zrobiło, więc trzeba było wrócić do starych przyzwyczajeń.
Pewnego dnia patrzę, a Krystyna leży na swej ulubionej półeczce, trzymając w objęciach pustą flachę po denaturacie. Ubieram zatem gumowe rękawice do łokcia i idę sprawdzić sytuację. Okazuje się, że Krystyna jest już w takim stanie, że psikanie odświeżaczem, oraz ciągnięcie za fraki nic nie daje, więc zostaje tylko wezwanie pogotowia. Chłopaki przyjeżdżają, pakują Krystynę do worka, coby im karetki nie zaświniła i jazda. Myślę sobie, cudo, parę dni spokoju, zatrzymają na odtruciu, albo gdzieś zamkną na chwilę, ale na drugi dzień, ósma rano, powitał mnie lekko skacowany obraz Krystyny z browarem w dłoni. Demyt.
I tak żyło się tu z Krystyną, którą otacza zgraja ludzi starających się jej pomóc, tyle że Krystyna nie chce pomocy. Jej życie już nie płynie z dnia na dzień, tylko z minuty na minutę. Od łyka do łyka. Od myślenia jak uciec przez Administratorem i policją i ochroną sklepu. Krystyna mogła by wrócić na łono społeczeństwa, bo odwyk w naszym pięknym Kraju Raju jest darmowy, ale po co. Krystyna co miesiąc ma kasę od państwa co jej wystarcza na flaszkę. Bo na jedzenie zawsze ma. Ludzie nie dadzą umrzeć z głodu.
Nie zliczę sytuacji, kiedy kłóciłam się nie z Krystyną, tylko ze świętymi przechodniami, którzy z pyskiem startowali do mnie, że jestem suką, która śmie w mróz wyrzucać człowieka bezdomnego. Na propozycję, żeby ją sobie zabrali ze sobą i posadzili w salonie, najczęściej słyszałam: „Dobrze pani z tym, że jest pani takim chujem?”
Już tam nie pracuję. Opuściłam to miejsce z ulgą. Przykro mi to mówić, ale moja wrażliwość na takie typu sytuacje drastycznie się obniżyła. I nie wiem czy wróci do poziomu empatycznego, cywilizowanego człowieka.

Maciek_Cherokee
Maciek_Cherokee - Aspirant Najmłodszy Maciek_Sklerotee · 6 lat temu
"Krystyna co miesiąc ma kasę od państwa co jej wystarcza na flaszkę"
To zdanie jest kwintesencją życia patusów nierobów i wszelakich meneli.

Zlikwidować socjal, albo się wezmą do roboty, albo mają mieszkać w noclegowniach lub przytułkach i dostawać jedynie żarcie, i opiekę medyczną, żadnej kasy do rąk nie należy dawać nikomu kto nie przepracował ostatniego roku.

Bo komuś kto stracił pracę z różnych przyczyn niezależnych od siebie, trzeba wspomóc finansowo choćby opłacając mu rachunki za media i czynsz by nie wpadł w długi.

--

nevya
nevya - Bojownik · 6 lat temu
:maciek_cherokee, ale co Ty od niej chcesz? Odprowadzała przecież składki, to ma Ktoś ostatnio tu napisał - za swoje piła
Ostatnio edytowany: 2018-02-26 18:36:26

szatkus
szatkus - Superbojownik · 6 lat temu
:maciek_cherokee niech nie będzie niczego

--

trabik
trabik - Superbojownik · 6 lat temu
@joemonster - na głównej bym to widział, nie wszyscy zaglądają na forum, a tekst dobry

Jez_z_lasu
Jak się kiedyś zwolnię lub stanę bogaty to będę się bawił i pił przez tydzień albo nawet dwa. Bez przerwy.

--
We are House Atreides. There is no call we do not aswer. There is no faith that we betray.

yanna
yanna - Superbojowniczka · 6 lat temu
zialena82 Jakby tak myśleć, to ja zazdroszczę życia mojemu kotu. Zero odpowiedzialności, codziennie regularnie jedzenie, żadnych problemów, spanie 18 h na dobę... Mały móżdżek..

Niech sobie żule mają absolutnie transcendentną radość życia, ale czemu psują moje samopoczucie oraz moją atmosferę? Nie mogą sobie cuchnąć i wegetować z daleka ode mnie?

Chyba mam dziś bardziej kiepski dzień niż sądziłam.
Na dodatek ja również dziś wywinęłam epickiego orła, ale nie dlatego że chciałam kogoś kopnąć, tylko przez tą cholerną pogodę.. :-(

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
Oisterra - Bojowniczka · 6 lat temu
Kiedyś zakładałam ludziom karty dużej rodziny. Prócz zwyczajnych ludzi przychodziły także takie zapijaczone śmierdziele i od razu z mordą, czemu zniżki takie niskie lub sklepu takiego a takiego nie ma w programie. Ciężko było odpowiadać im coś sensownego, jeśli odór zabijał w postronnych kompletnie chęć do życia... Rozczeniowość rośnie z każdym wypitym % chyba. Nierzadko ktoś z takich przyszedł z dzieciorami, bo od czasu do czasu muszą się gdzieś ogrzać, to te robiły mi kocioł totalny. Jakby pierwszy raz w cywilizowanym miejscu były. Oczywiście rzut na komputery. Kiedy proponowałam, żeby sięgnęły po jakąś książkę (gdyż to biblioteka była) - to wark, że przecież czytać jeszcze nie potrafią i czego się czepiam! Miały 10 do 12 lat... Niech sobie będą patolą, jak nie widzą innego stylu egzystowania dla siebie, tylko dzieci zawsze żal...

--

nevya
nevya - Bojownik · 6 lat temu
Kiedyś do kamienicy w której mieszkałem wszedł na klatkę jakiś żul, który poskładał mnie i mojego sąsiada komandosa... zapachem. Żona powiedziała, że coś strasznie śmierdzi na klatce - wyszedłem i od razu cofka. Niemal w tej samej chwili wyszedł z mieszkania sąsiad, wojskowy z Afryki co to niejedno już widział, powiedział że załatwi sprawę raz a dobrze (bo to nie pierwszy raz ten żul wbił się na klatkę), ale 30 sekund później zbiegał ze schodów jakby chciał pawiować Później sama myśl o tym zapachu nie dawała mi spokoju i chciało mi się wymiotować a klatkę pokonywałem na jednym wdechu Dodam tylko, że jestem dość odporny na obrzydzenie.
Ostatnio edytowany: 2018-02-26 21:22:58

yanna
yanna - Superbojowniczka · 6 lat temu
zialena82 mógł w zasadzie, bo to było przez dupnym oszklonym biurem na oczach około setki korpoludzi z openspejsa.

Thurgon
Thurgon - Superbojownik · 6 lat temu
Jak się trafi dobry wunderbaum, to cień zapachowy trzyma się jeszcze dobrą godzinę po zniknięciu delikwenta :/

--
Próżnoś repliki się spodziewał. Nie dam ci prztyczka ani klapsa. Nie powiem nawet:"Pies cię j...ł"- Bo to mezalians byłby dla psa

nevya
nevya - Bojownik · 6 lat temu
:thurgon , godzinę? To jakiś słaby model Po tamtym typku też został "cień" - odcisk dupy na schodach wyżarty jakimś kwasem gównomoczowym, bo sprzątaczka nie mogła domyć... A co do zapachu to nie wiem, ciężko mi stwierdzić, bo ten zapach utknął mi w psychice i tak jak mówię - przez kilka dni na klatce nawet nie oddychałem. Wątpię jednak żeby to była tylko godzina

Breata
Breata - Kajakowicz Namiętny · 6 lat temu
Aż mi przypomniałaś Krystynę z sąsiedniego bloku...

Lata temu przyszła do mnie z pretensjami, bo jej syn zgubił złotówkę, a ponoć mój znalazł. I tak sobie stała w progu, bujając się na stopach, bo równowagi utrzymać nie mogła, i paląc fajkę, zionąc alkoholem na metr, rzuciła płaczliwe "Taka złotówka to dużo, ja na chleb nie mam!". I nie wiedziałam, czy śmiechem gruchnąć, czy ją pogonić, bo to abstrakcyjne się zrobiło

Widziałam ją latem zeszłego roku, siedziała ze swoim gachem na ławce, popijając piwo. Zajechana, wysuszona, zniszczona ostro. Ale rozwaliła mnie inna rzecz - podczas gadki w pewnym momencie pokazali uśmiech, i ona, i gach. Ona nie miała prawej jedynki, on lewej.
I mimo że przekazywałam im smutną wiadomość, to musiałam się ewakuować w tym momencie

I tylko jej dzieciaków szkoda, że tkwiły w takim domu. Młodszy pewnie ma jeszcze szansę, bo babcia zadba o niego, ale starszy się napatrzył i idzie w ślady matki. Smutne.

--
So it goes.

Aaapap
Aaapap - Superbojownik · 6 lat temu
Jak tak można! Dworujecie sobie zamiast postulować w 7 i 8 klasie 4 godziny tygodniowo nowego przedmiotu - korzystanie z środków pomocy społecznej.

Stalowy
Stalowy - Bojownik · 6 lat temu
No tak się czasami zdarza, że jak ktoś chce być pasożytem społecznym, to powinni go utylizować od razu.

--
Pół żartem, pół litra. Jeśli szukasz czegoś mądrego, to nie szukaj w tym poście.
Student WPiA - Wydziału Pijaństwa i Alkoholizmu

pies_kaflowy
pies_kaflowy - Bęcwał Dnia · 6 lat temu
:stalowy Popieram.

--

yanna
yanna - Superbojowniczka · 6 lat temu
:stalowy A w jaki sposób?

Uwaga kontrowersja:

Pamiętacie parę lat temu, jak masowo bezdomni gdzieś w Polsce wymierali, bo ktoś podrzucał butelki z metanolem tam gdzie się gromadzili?

Nie wiem gdzie to było i jak się skończyło?

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
tomcat_tc - Student prawa · 6 lat temu
:yanna im mniej wiesz tym śpisz lepiej

Ale Budapeszt pewnie by Cię ozłocił za podrzucenie pomysłu
Ostatnio edytowany: 2018-02-27 17:02:22

--
Jestem bohaterem :lasowego
Czarna lista- :gen_italia
Czy wspominałem już że jestem studentem prawa?

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
ufo84 - Klęcznik · 6 lat temu
tl;dr; lol

--
oh yeah!!! they will come for me

Hej, a może by tak wstawić swoje zdjęcie? To łatwe proste i szybkie. Poczujesz się bardziej jak u siebie.
kadad - Superbojownik · 6 lat temu
:trabik Bardzo dobry ...

--
Wolę umrzeć ze strachu niż z nudów !!!
Forum > Narzekalnia! > A dobra, mam kiepski dzień, to wrzucę o Kryśce, a co mi tam.
Aby pisać na forum zaloguj się lub zarejestruj