Ostatnio w internecie, a nawet na łamach JoeMonster.org pojawiły się osoby same siebie określające jako "szerzyciele ateizmu". Problem w tym, że kompletnie nie rozumiem wyrażenia "szerzenie ateizmu". Światopogląd to coś prywatnego, osobistego, do czego człowiek sam dochodzi poprzez doświadczenia życiowe. Owszem - religie, a zwłaszcza jej fanatyczni przedstawiciele "szerzą" je, bo wierzą, że zostaną za to wynagrodzeni po śmierci - na szczęście odchodzi się od tych praktyk i coraz popularniejsze jest stwierdzenie, że każdy człowiek ma prawo do własnej religii lub poglądu. Natomiast ateizm, jak twierdzą osoby go uznające, nie jest religią tylko poglądem.
Wczujmy się teraz w osobę "szerzącą ateizm": poświęcić kawał swojego jedynego życia na to, by udowodnić innym, że przeżywają właśnie swoje jedyne życie? Bez sensu trochę - to takie zaprzeczanie definicji racjonalizmu, wolnomyślicielstwa i myśli Horacego "carpe diem". Co to za wolnomyślicielstwo, do którego ludzi się namawia? Jeszcze trochę, a ateizm przyjmie praktykę Świadków Jehowy, czyli pukanie do drzwi z zapytaniem "Czy wie Pan, że Boga nie ma"?
Podobnie moja ostatnia prowokacja na Palmie - kilka obrazków w tematyce dowcipów o ateizmie. Od razu znalazło się kilka oburzonych osób - zupełnie, jakbym wyśmiewał jakieś największe świętości. Czyż to nie dowód, że ateizm zaczyna przybierać powoli formę religii zaliczanej do tematów tabu?
A może niektórzy "szerzyciele" tak naprawdę nie wiedzą o czym mówią?
Wczujmy się teraz w osobę "szerzącą ateizm": poświęcić kawał swojego jedynego życia na to, by udowodnić innym, że przeżywają właśnie swoje jedyne życie? Bez sensu trochę - to takie zaprzeczanie definicji racjonalizmu, wolnomyślicielstwa i myśli Horacego "carpe diem". Co to za wolnomyślicielstwo, do którego ludzi się namawia? Jeszcze trochę, a ateizm przyjmie praktykę Świadków Jehowy, czyli pukanie do drzwi z zapytaniem "Czy wie Pan, że Boga nie ma"?
Podobnie moja ostatnia prowokacja na Palmie - kilka obrazków w tematyce dowcipów o ateizmie. Od razu znalazło się kilka oburzonych osób - zupełnie, jakbym wyśmiewał jakieś największe świętości. Czyż to nie dowód, że ateizm zaczyna przybierać powoli formę religii zaliczanej do tematów tabu?
A może niektórzy "szerzyciele" tak naprawdę nie wiedzą o czym mówią?