Gotowanie jest nie lada sztuką, a garnek - totalnym wyzwaniem. Stworzenie czegoś zjadliwego graniczy z cudem. Dziś więc będzie o prawie cudach. Postanowiłem kiedyś zjeść sobie paróweczki. Procedura standardowa - woda na gaz, zagotować, włożyć parówki, po 3-4 minutach wyjąć i spożyć. Proste, tak? Nie wtedy jak się ma komputer na górze a kuchnie na dole... Zasiedziałem się przed kompem - obudziło mnie piknięcie alarmu pożarowego zainstalowanego przed MOIMI drzwiami. Sytuacja wyglądała następująco:
W dole schodów przez zasłonę czarnego dymu widać było jaśniejszy prostokąt - okno. Dalej juz po omacku. Okna w kuchni nie widać z odległości 3m. Otworzyłem drzwi i okna na przestrzał wyłączywszy uprzednio gaz.. Ale cóż - zawartość garnka dalej generowała zasłonę dymną więc jak dzielny strażak Sam - wsadziłem toto pod kran.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą