Szukaj Pokaż menu

NP: Gen. Jaruzelski zamieszany we wprowadzenie stanu wojennego

19 441  
24   3  
Nowy Pompon: Pomimo wieloletnich badań historyków i śmiałych koncepcji pamiętnikarzy, nadal nie można wykluczyć udziału Wojciecha Jaruzelskiego w wydarzeniach, do jakich doszło grudniową porą 1981 roku.

Bo choć wysuwane są poszlaki, że dokonali tego Rosjanie, to wersja ta wydaje się mało prawdopodobna. Aczkolwiek ich wojska były w tym czasie w Polsce, to jednak wojska polskie też były. Jaruzelski, jak się wydaje, również był. Co więcej, był blisko tych wydarzeń, tak blisko, że o wszystkim opowiedział 13 grudnia w telewizji (jak twierdzą naoczni świadkowie). Samo wprowadzenie stanu wojennego zastało go bowiem w gmachu TVP przy ulicy Woronicza, co mogło mieć wpływ na jego błyskawiczną reakcję z użyciem kamer.

Anegdoty o malarzach XX

14 614  
16   1  
Kliknij i zobacz więcej!Dzisiaj znane nazwisko, nawet dla osób nie interesujacych się sztuką.

Zenon Kononowicz (1903 – 1971)
Członek grupy „Zwornik” i „Pryzmat”. Malarz, rysownik, grafik.

Pewnego razu żona Kononowicza, namówiona przez męża, zaciągnęła w Związku Polskich Artystów Plastyków pożyczkę motywując ją, że potrzebna jest dla umierającego małżonka.
W parę dni po otrzymaniu pożyczki Kononowicz zjawił się w restauracji Związku Plastyków przy ul. Foksal w Warszawie. Jeden z jego kolegów, który słyszał, ze artysta jest konający, a widząc go w świetnej formie, zdumiony zawołał:
- Zenek! To ty jeszcze żyjesz...?!

***

Wkrótce po wojnie Kononowicz chodził jeszcze dość kiepsko ubrany, w sandałach na bosych nogach, z przewieszonym przez ramię chlebakiem i w dziurawym kapeluszu. Toteż nic dziwnego, ze kiedy zjawił się u jednego ze swoich kolegów, a nie zastał go, żona, nie znając Kononowicza, a sądząc po wyglądzie, ze to jest chyba żebrak, ukroiła w kuchni sporą kromkę chleba i wręczyła artyście ze słowami:

Plan

33 367  
226   22  
Kliknij i zobacz więcej!Opowiadanie nie do końca erotyczne i nie do końca z życia wzięte.

- Mamo, muszę ci coś powiedzieć.
- Tak?
- Jestem gejem.
- Jasne kochanie, a ja jestem kosmitą, który odgryza głowy młodym chłopcom.
Zbaraniałem. Spodziewałem się każdej reakcji - histerii, łez, ale przecież
nie czegoś takiego...
-Co?- spytałem - Nie wierzysz mi?
- Ależ oczywiście, że Ci wierzę, to ty zdajesz się nie wierzyć mi.
Wyszedłem. Myślałem, ze szlag mnie trafi - ja zdobywam się na najtrudniejsze wyznanie mojego życia a ona robi z tego kabaret...
Jasne, fajnie jest mieć wyluzowaną matkę ale to już przesada...

* * *

- A czym ty się przejmujesz? - spytał Maciek - Ty swoje zrobiłeś i jesteś fair,
nie uwierzyła - jej problem.
- Nie, to jest mój problem. Bo chciałem mieć czyste konto zanim przyprowadzę
Krzysia do chaty.
- No to jak go przyprowadzisz to uwierzy przecież...
- Bo ja wiem... mało to kumpli u mnie bywa?
- No to wyliż mu ucho w jej obecności - roześmiał się - wtedy na pewno
uwierzy...
- Jasne, roześmiałem się- może jeszcze posunę go na kuchennym blacie kiedy
będzie robiła kolację?
- Dokładnie! - szalenie rozbawiła mnie ta absurdalna wizja... Ale coś w tym
jednak było...

* * * * *

Hmmm - nie jest taki głupi pomysł z tą demonstracją- myślałem. Nie dość, że
nie miałaby innego wyjścia jak mi uwierzyć to jeszcze dostałaby za swoje-
cały czas byłem na nią ściekły o to głupie zachowanie. Tyle, że Krzysiu
nigdy nie zgodzi się na coś takiego, to nie w jego stylu. On nawet się boi
dać mi buziaka w kolejce do kasy w hipermarkecie a co dopiero taki numer...

I wtedy wpadłem na pomysł.

Moja matka zawsze w niedziele lubi sobie uciąć drzemkę po południu. Drzemka
trwa jakieś dwie - trzy godzinki. To wystarczający czas, żeby przyszedł
Krzysiu i będąc przekonany, że nikogo nie ma w domu dał się wciągnąć w
jakieś macanko. A jak się mama obudzi i przyjdzie poprosić mnie na
podwieczorek to zobaczy to, co ma zobaczyć i po sprawie.
Oczywiście, gdybym wiedział, że przez ten durny plan stracę Krzysia
bezpowrotnie a i moje stosunki z matką zmienią się nieodwracalnie, nigdy bym
tego nie zrobił. Ale nie wiedziałem - wtedy pomysł zdawał się genialny.

* * * * *

- Na pewno nikogo nie ma?- spytał Krzysiu. Był wyraźnie spłoszony.
- A słyszałeś, żeby ktoś odpowiedział na twoje "Dzień dobry"?
- Nie.
- No więc nie masz się czym przejmować. A jak ktoś będzie szedł to usłyszymy.
- OK.
- Chcesz piwa?
- Nie, dzięki.
- A buzi?
- Tak.
No i tak się zaczęło. Miałem nadzieję, że nie skończy się za wcześnie i tak też się stało. Matka weszła do pokoju w wymarzonym wręcz momencie. Krzyś zbladł i nerwowo sięgnął po spodenki. Ona też jakby zbladła.
-I co - spytałem - teraz mi wierzysz?
- Wierzę, od początku wierzyłam- odparła, po czym zdjęła skórę z twarzy
ukazując pysk kosmity z wielkimi kłami, podeszła do sztywnego ze strachu
Krzysia i jednym kłapnięciem szczęki ogryzła mu głowę - A ty - teraz mi
wierzysz?
Zwymiotowałem.
- Posprzątaj tu trochę - dodała i wyszła, uważając by nie nadepnąć na
buchające krwią, pozbawione głowy ciało mojego chłopca.

226
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Anegdoty o malarzach XX
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Jak w Jałowcach książki czytali
Przejdź do artykułu 12 faktów o pasie cnoty. Rzeczywistość była dość brutalna
Przejdź do artykułu Kiedy byłem mały, myślałem, że... II
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu Tusk cudotwórca
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu Kartka, którą trzeba wysłać wcześniej
Przejdź do artykułu Kiedy byłem mały, myślałem że...

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą